"Sprecyzowanie zasad dokonywania pomiaru metrażu w umowie deweloperskiej jest bowiem pewnym kompromisem między nabywcą i sprzedawcą, przy czym wyraźnie należy podkreślić, że strony w tym zakresie mają całkowitą swobodę ustalenia zasad tych pomiarów. Strony określają jedynie 'szacunkowy' metraż lokalu w umowie" – czytamy w jednym z pism.mieszkania drożeją dopóki są w trendzie wzrostowym, ktoś kupił mieszkanie, po roku okazało się, że zarobił 5 - 10% to kombinuje kasę na następne ale to wiecznie trwać nie będzie, w momencie jak się skończą coroczne zyski najwięksi gracze na rynku sprzedadzą część nieruchomości i nagle się okaże, że tych kupujących nie jest tak dużo, popyt stanie, wtedy tąpnie 20-30%Jak zwykle po covidowe kombinacje, teraz stało się to już norma, kombinuje góral, barman, sklepy z rtv agd, salony samochodowe, sieci handlowe, każdy chce się nachapac cudzym kosztem.W normalnym kraju za takie numery to deweloper idzie z torbami. Zwraca kasę i płaci jeszcze do tego odszkodowanie za straty moralne i zdrowotne oraz odpowiada karnie za usiłowanie oszustwa udrażnianie zlewu Wawer. No ale w chorym kraju jak nasz nigdy nie wiadomo... Tutaj tylko adwokaci i prawnicy zyskują na tym całym bałaganie.Skoro "strony" mają całkowitą swobodę w wytliczaniu powierzchni a nawet mogą "wymyślić" nową metodę jej wyliczania to co powstrzymuje zlecającego/nabywcę do wyliczenia powierzchni np. o 50 m kw mniejszej niż w umowie?Jeżeli normy przewidują możliwość w różnicy powierzchni o 2% a kombinator zrobił to o 30% to chyba nadzór budowlamy i prokurator ma co tu robić. No chyba że działają wspólnie i w porozumieniu.Chcielibyście podarować komuś takiemu w razie czego, jakąś część siebie żeby żył i dalej rujnował innych. A ja znam taki przypadek, student podarował jej szpik ,a ona dalej męczy maluczkich- ohyda.Trudny temat co?Tak wygląda polskie prawo,tworzone przez posłów. Mądrze skonstruowane prawo nie powinno pozwalać na takie działania dewelopera. To jest prawdziwy problem polskiego sądownictwa.Pomiar powierzchni jest znormalizowany i wg mnie nie można wymyślać swoich sposobów pomiarów gdyż to wyraźnie będzie świadczyło o celowym wprowadzaniu w błąd i zła wole a taka umowę można podważyć Tym trybem rozumowania to można wprowadzać swoje normy wytrzymałości materiałów, skład chemiczny i wiele wiele innych rzeczy To jakiś obłęd Z dalekacwidac przekręt
Dalej przedstawiciel dewelopera tłumaczy, że na potrzeby umowy można nawet wymyślić nowy sposób dokonywania pomiaru i że nie zamierza poddawać się presji nabywców.Z przesłanego nam pisma wynika, że deweloper interpretuje postanowienia umowy w dowolny, wygodny dla siebie sposób - w momencie zawierania umowy w sposób korzystny dla konsumenta, a po jej zawarciu - w całkowicie odmienny. Jeśli nawet przyznać, że interpretacja dewelopera jest prawidłowa, oznacza to, że przy zawieraniu tej umowy deweloper celowo zaniżył powierzchnię lokalu i jego cenę po to, by skusić nas do jego kupieniaBańka jest hodowana prze zmowę cenową pośredników i developerów. Powinien już dawno wkroczyć UOKiK i rozgonić to towarzystwo wzajemnej adoracji (no chyba, że mafia sięga w struktury polityczne, to nigdy nie nie zmienią).Ludzie kupcie sobie działki i budujcie sami będziecie mieć taniej i z materiałów jakich będziecie chcieli. Chyba że chcecie pompować tych przekrętów. Jest ładnie i pięknie przy podpisywaniu wstępnej umowy a później Kinder jajo i kompletna tandeta.
Nie zdarzenia środowiskowe. To jest brak myślenia przez radnych Kołobrzegu. Powinni już dawno zarządzić sprawdzenie plaży czujnikami metalu pod kątem wykrycia pozostałości czy to po II wojnie światowej czy po czym innym. Turystów to się umie zapraszać ale brać odpowiedzialność za szkody na własnym terenie to już nie. Niech tylko jakiś prawnik nadepnie na taki drut i zechce odszkodowania, to od razu w ratuszu się ruszą.A wystarczyło oglądać Klossa. W jednym z odcinków Janek nadawał do centrali żeby bombardować Tolberg (to zmieniona dla filmu nazwa Kolberg-Kołobrzeg). Rosjanie ostro tłukli tamte tereny. No i ta pani weszła na resztkę ruskiej bomby.Czyja czegoś nie rozumiem ? Gość, mówi, że jak tylko coś znajdą niebezpieczny element to wyciąga go WOPR, a jak nie da rady to zgłaszają to do Urzędu Morskiego, a póżniej pisze, że w tym miejscu nie było wypadku od 20 czerwca. Skoro był wypadek 20 czerwca to jakie działania podjęli od tego czasu do momentu skaleczenia się przez plażowiczkę z Bi...
Komentarze
Prześlij komentarz